Uczestnicy „Power Couple” podkreślają, że do programu zostały zaproszone pary, które mają zupełnie inne charaktery, inne podejścia do życia, różne pasje i zdolności. W każdej z nich drzemie jednak ogromny potencjał, który chcą jak najlepiej wykorzystać. Podejmowanie wyzwań i zmaganie się z określonymi zadaniami dodaje pewności siebie bądź też obnaża ich słabości. Większość z nich zapewnia, że nie czuje rywalizacji, a jedynie motywację i mobilizację. Chcą więc jak najlepiej wykorzystać ten czas, kiedy mogą dłużej pobyć razem, a podczas zmagań dać z siebie wszystko, by pokazać swoją siłę i wyrazistość.
– Każde zadanie jest megatrudne. Siedząc przed telewizorem i oglądając jakiś teleturniej czy np. ten program, łatwo można powiedzieć: no jak oni mogą tego nie wiedzieć, jak oni mogli tego nie policzyć, jak oni mogli tego nie znaleźć? Ale w sytuacjach podbramkowych, stresowych, kiedy trzeba wykonać naraz parę czynności, rzeczy oczywiste stają się nieoczywistymi – mówi agencji Newseria Lifestyle Janusz Chabior, aktor.
– Dowiedzieliśmy się więc, że jesteśmy bardziej roztrzepani, niż nam się wydawało – dodaje Agata Wątróbska, aktorka.
Z kolei Agata Rubik przyznaje, że choć w życiu prywatnym wraz z mężem tworzą niezwykle zgrany duet, to na planie programu czasem trudno było im się porozumieć. Pozornie proste rzeczy okazywały się nie lada wyzwaniem, a oni sami czuli się nieco zagubieni. Jej zdaniem pozostałe pary miały podobne odczucia.
– W życiu absolutnie czujemy się power couple, natomiast szczerze mówiąc, w tym programie na razie nie. Ale tak samo nie mamy nikogo wyróżnionego, kogo już teraz moglibyśmy nazwać zwycięzcą. Na razie trudno jednoznacznie stwierdzić, kto powinien wygrać ten program, bo każdy w nim tworzy tzw. power coupe – mówi była modelka.
Piotr Rubik na razie nie chce oceniać, jak wypadli na tle innych par i które duety radziły sobie najlepiej. Nie potrafi też wskazać wyraźnych faworytów.
– Każdy wnosi coś nowego i ciężko nam oceniać inne pary, ponieważ to jest jeden z nielicznych programów, gdzie nie ma rywalizacji bezpośredniej. Dowiadujemy się o swoich osiągnięciach po fakcie i możemy ich oceniać tylko jako współtowarzyszy naszych troszeczkę przymusowych wakacji. Wszyscy są bardzo mili. Naprawdę świetne towarzystwo, bo się uzupełniamy, jest niezły kabaret – mówi kompozytor.
Agata i Piotr Rubikowie cieszą się, że mogli wziąć udział w takim formacie, bo dzięki temu zdobyli nowe doświadczenia i mogli się przekonać, że w każdej sytuacji mogą na siebie liczyć.
– Nie wiem, czy była w programie taka sytuacja, która pokazała coś nowego o naszym związku. Raczej dowiadujemy się więcej o samych sobie, na co możemy sobie pozwolić, na co nas stać i jakie mamy słabości. Związek tutaj jeszcze nie podlegał żadnym weryfikacjom, na razie jest bardzo dobrze, bo współpracujemy ze sobą i dobrze razem walczymy, a przy okazji poznajemy samych siebie – mówi Piotr Rubik.
Rubikowie podkreślają, że zdecydowali się na udział w „Power Couple” przede wszystkim ze względu na to, że nie wiązało się to z rozłąką z drugą osobą.
– Zachęciło nas to, że możemy w tym programie wziąć udział razem, we dwójkę. Jest to dla nas duży plus, ponieważ nie lubimy się rozstawać na długo, dobrze się ze sobą czujemy i nie potrzebujemy od siebie odpoczywać – mówi Agata Rubik.
– Jest to jeden z nielicznych programów, gdzie można wziąć udział we dwoje, nie rywalizując ze sobą, tylko tworząc drużynę. To po pierwsze, a po drugie – fajny temat, fajni ludzie i czas też mamy wyjątkowy, bo niestety nie ma w tej chwili koncertów i jestem uziemiony, więc po raz pierwszy mam czas, żeby wziąć udział w jakimkolwiek programie telewizyjnym – dodaje kompozytor.
Zgodnie z formułą programu uczestnicy nie tylko spędzają wspólnie ze sobą czas i przekonują się o sile swojego uczucia, ale także mierzą się z różnymi wyzwaniami. Piotr Rubik i jego żona przekonują, że do każdego zadania podchodzili z dużym zapałem i zaangażowaniem. I choć nie udało się uniknąć małych potknięć, to nie robili z tego problemu.
– Rywalizacja jest jedynie z samym sobą, bo nie wiemy, nie widzimy tego, jak inni uczestnicy robią zadania, nie wiemy, kto to zrobił lepiej, czy gorzej, dopóki my nie zakończymy naszego. A zadania są często bardzo nieprzewidywalne, więc ciężko się też obwiniać, jeśli coś nie wyjdzie, ponieważ są różne momenty, gdzie naprawdę bywa trudno. I niezależnie od tego, czy się jest wysportowanym, czy nie, czy się jest asem inteligencji, czy nie, można po prostu się pomylić, bo pewne rzeczy dzieją się bardzo szybko i nie na wszystkie mamy wpływ – mówi kompozytor.
– W tym programie, przynajmniej z naszej strony, nie ma czegoś takiego jak element rywalizacji, jest za to na pewno element bardzo dużej mobilizacji. Staramy się po prostu wypaść jak najlepiej, ponieważ wydaje mi się, że jak ktoś coś robi, to lubi robić dane rzeczy najlepiej – mówi Agata Rubik.
Z kolei Katarzyna Pakosińska podkreśla, że udział w tym reality show wymaga dużej odwagi i obrania pewnej strategii działania. Widzowie bowiem nie tylko skupią się na obserwowaniu zmagań, ale także będą chcieli poznać sekrety ich codziennego życia.
– Program bardzo wiele rzeczy obnaża, oczywiście zdaliśmy sobie z tego sprawę od razu na samym początku. Wiedzieliśmy, że musimy się trochę poodsłaniać, a raczej nie jesteśmy takimi osobami, żeby tak łatwo się otwierać publicznie. Ale postawiliśmy na to, że będziemy tacy, jakimi jesteśmy, nie będziemy nic ustawiać, teatralizować jakichś historii i że jakoś się obronimy. Chociaż i tak oczywiście wiadomo, że zawsze będzie jakieś słowo wyrwane z kontekstu, ale po prostu musimy się z tym liczyć – mówi aktorka i artystka kabaretowa.
Z kolei mąż artystki Irakli Basilashvili absolutnie nie miał żadnych obaw związanych z udziałem w tym programie. Podszedł do tego projektu z dużym dystansem i nastawił się na ciekawe doświadczenia.
– Szczególnie kiedy był ten kwestionariusz i kiedy były pytania, czego się spodziewasz czy co cię najbardziej tutaj kręci, od czego ci oko błyszczy, to napisał, że możliwość uczestnictwa w zadaniach ekstremalnych. To go tutaj bardzo pociągało. A ja z kolei postawiłam na inny walor. Największą wartością jest dla mnie to, że mamy ten czas dla siebie. On jest bardzo intensywny i pozwala przekraczać granice, w domu tego byśmy szybko nie osiągnęli, a tu się udało – mówi Katarzyna Pakosińska.
W „Power Couple” biorą udział: Ewa Kasprzyk i Michał Kozerski, Janusz Chabior i Agata Wątróbska, Agata i Piotr Rubikowie, Aleksandra Szettel-Gruszka i Piotr Gruszka, Hubert Gromadzki i Magda Nędza, Tomasz Torres i Paulina Łaba-Torres oraz Katarzyna Pakosińska i Irakli Basilashvili. Zdaniem artystki kabaretowej każda z tych par wnosi do programu inny potencjał.
– Zostały zaproszone bardzo mocne pary, ale właściwie każda para jest inna i każda ma swoją własną siłę. Nasza siła tkwi w upartości, w uśmiechu i chyba w swobodzie. Ale są pary po prostu tak zabawne, tak cudownie roztrzepane, bardzo sportowo nastawione na rywalizację, są też pary bardzo taneczne, elastyczne. I właśnie na tym będzie polegała siła tego programu, że widzowie będą oglądali małżeństwa, ale każda para jest zupełnie inna i ta ich miłość jest ulepiona z czegoś innego. I wydaje mi się, że to będzie bardzo ciekawe do obserwacji – mówi.
Piotr Gruszka z kolei tłumaczy, że o ich udziale w programie również zdecydowało to, że mogą wystąpić w duecie, spędzić czas z inspirującymi ludźmi, a do tego zmierzyć się z ekstremalnymi zadaniami i powalczyć o wygraną.
– Super, że mogliśmy tutaj przyjść razem i cieszymy się też, że mamy możliwość poznania nowych ludzi. Ekipę mamy tutaj wyśmienitą. Do tego była z mojej strony duża ciekawość ekstremalnych zadań, które na nas czekają, i ciekawość tego, bo nawet jak rozkminiamy tematy, które mogą być, to nigdy nie trafiamy, więc jest i ciekawie, i wesoło, i trudno, i emocjonująco. Wszystko to, czego oczekiwaliśmy, w tym programie znaleźliśmy – mówi polski siatkarz
Piotr Gruszka, jak na prawdziwego sportowca przystało, w każde zadanie wkłada mnóstwo energii. Ze wszystkich sił stara się, by wyszło jak najlepiej, żeby nie zawieść siebie i swojej żony.
– Z dużą pokorą podchodzimy do tych zadań, bo choć one mogą wydawać się łatwe, to faktycznie wcale takie łatwe nie są, nawet z perspektywy znajomości siebie. Ale każdy rywalizuje, bo każdy chciałby jak najwięcej czasu spędzić ze sobą i to jest fajne. Zobaczymy, ile nam będzie jeszcze dane tutaj zostać. Naprawdę jest to fajny format , bardzo nam się podoba i te nasze znaki, które tutaj chcieliśmy znaleźć, to znaleźliśmy – mówi.
– Ja nie czuję presji i poczucia, że rywalizuję z kimkolwiek – dodaje Aleksandra Szettel-Gruszka.
W każdym odcinku na uczestników czekają trzy zadania: dla mężczyzn, kobiet i par. Żona Piotra Gruszki cieszy się, że z niektórymi z nich poradziła sobie znakomicie i tym samym podniosła swoją samoocenę.
– Okazało się, że jestem bez wad – podkreśla.
– Na pewno nie z takimi dominującymi. Dlatego cieszę się, bo wygląda na to, że mam żonę idealną, chociaż taka oczywiście nie jest, z całym szacunkiem. Generalnie dowiadujemy się o sobie różnych rzeczy, ale myślę, że my tak długo ze sobą jesteśmy, że tych rzeczy mamy tyle z różnych sytuacji, że nic nas nie zaskakuje, ale przede wszystkim dobrze ze sobą spędzamy czas – dodaje Piotr Gruszka.
Program „Power Couple” można oglądać na antenie TVN w każdą sobotę o godz. 20:00.