Film „53 wojny” w reżyserii Ewy Bukowskiej otrzymał Nagrodę Jury Młodzieżowego podczas tegorocznego Festiwalu „Młodzi i Film” w Koszalinie. Magdalena Popławska, odtwórczyni głównej roli za kreację w tym filmie otrzymała zaś Jantara w kategorii najlepsza rola kobieca. Film zakwalifikował się do Konkursu Inne Spojrzenie i pokazywany będzie podczas tegorocznego 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Do polskich kin film trafi 19 października 2018 roku.
Film Ewy Bukowskiej to historia inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. anka i Witek są kochającym się małżeństwem. On jest korespondentem wojennym, który większość roku spędza na wojnie. Ona nieustannie czeka, aż mąż wróci do domu. anka stara się żyć normalnie, jednak niepewność o życie Witka coraz bardziej zatruwa jej rzeczywistość. Gdy on po raz kolejny wyjeżdża wrejony objęte wojną, ona zaczyna szykować się na najgorsze…
Autorem zdjęć jest operator Tomasz Naumiuk, dwukrotnie nagrodzony podczas Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie za „amok” i „disco Polo”. Za montaż odpowiada agnieszka Glińska, zaś producentem filmu jest Studio Munka-SFP. dystrybutorem jest Next Film. debiut miał swoją międzynarodową premierę w Karlowych Warach, był pokazywany w sekcji East of the West i został doskonale przyjęty przez publiczność międzynarodową. Z reżyserką Ewą Bukowską rozmawia Jolanta Tokarczyk.
Scenariusz do filmu oparty został na motywach książki Grażyny Jagielskiej „Miłość z kamienia. Życia z korespondentem wojennym”. Jak długo historia opisana książce dojrzewała do projektu filmowego?
Tematy wojenne szeroko pojęte zawsze były mi bliskie, bo moje życie to wojny i bitwy, które muszę o nie toczyć. Na książkę trafiłam przypadkowo i niemal od razu zdecydowałam, że zrobię z niej film. Mam za sobą doświadczenie pisarskie na potrzeby filmu – już dość długie. Pierwszy scenariuszu filmowy jaki napisałam, to bardzo duża epicka opowieść, którą wygrałam konkurs ogłoszony przez TVP, zresztą temat również wojenny. To było dziesięć lat temu. Jeśli chodzi o „53 wojny” to praca przebiegała inaczej niż zazwyczaj to robię, ponieważ musiałam zmierzyć się z zupełnie nową materią, mianowicie adaptacją. To było wyzwanie, tym bardziej, że książka Jagielskiej jest bardzo trudna do przełożenia na język filmowy. Ja w ogóle piszę inaczej niż zazwyczaj to robią scenarzyści. Szybko i z ciekawością tego, co się dalej wydarzy. Nie korzystam z poradników, nie rozrysowuje drabinek scen, ale po prostu siadam i piszę, i historia sama się tworzy. drabinki i wszelkie porządki wprowadzają w mojej głowie tylko chaos. idę, a raczej biegnę za historią, w naturalny sposób tworząc konstrukcję. ale sposoby na efektywne pisanie to indywidualna sprawa piszącego. Wracając do „53 wojen”, skończyłam adaptację, wysłałam Jagielskim, spotkaliśmy się i stwierdziliśmy, że będzie lepiej dla wszystkich z różnych powodów, że na motywach tej adaptacji stworzę swoją historię. Subiektywną. i tak się stało. Z tego powodu bohater filmu Witek nie jest Wojtkiem Jagielskim, a jeśli chodzi o ankę, to owszem jest jej bliżej do Grażyny, ale tylko bliżej. To też nie jest prawdziwa Grażyna.
Fot. Robert Jaworski / Studio Munka-SFP
Na czym polegała trudność w adaptacji książki?
Książka Grażyny Jagielskiej, mimo że po pierwszym czytaniu wydaje się być świetnym materiałem na film, to po drugim już nie. O prawa do adaptacji ubiegało się kilka osób iwszyscy uważali, że jest to idealny materiał na film. Myślę, że nie mieli świadomości na jakie mielizny mogą trafić. Sama tego nie wiedziałam. Żeby stworzyć tę impresjonistyczną historię musiałam niemal całkowicie zniszczyć adaptację, którą napisałam i z jej szczątków stworzyć nową. Podstawowa trudność polegała na tym, że książka to odczucia i uczucia bohaterki, które scenarzysta, a potem reżyser musi przełożyć na działania. Wymyśleć zdarzenia w ramach formy opowiadania na które się zdecydował. Znaleźć klucz, jak ciekawie pokazać portret samotnej, odciętej od świata kobiety popadającej w szaleństwo. To ryzyko, bo jest duże prawdopodobieństwo, że tak trudnej formy nie zdoła się udźwignąć i film będzie nudny, ale i duża pokusa, że jeśli się uda ciekawie to zrobić, to film może dotrzeć do szerszej publiczności, zważywszy że dramaty wojenne opowiadane są zazwyczaj z perspektywy żołnierzy lub ofiar, a nie z subiektywnej perspektywy kobiety, która czeka na powrót ukochanego z wojny. Moja Penelopa ma oczywiście szerszy kontekst, nie tylko wojenny. Samotność, społeczne uwarunkowania, rola żony, matki, pozycja zawodowa, spełnienie lub nie, umiejętność samodzielnego działania, własna przestrzeń życiowa w związku. To są sytuacje wktórych próbuje się odnaleźć moja bohaterka, a nad tym wszystkim w powietrzu wisi nieustająco zapach wojny, która ostatecznie doprowadza ją do choroby psychicznej na którą chorują żołnierze powracających z wojen – Zespół Stresu Bojowego.
Wcześniejszy, trzydziestominutowy film fabularny „Powrót” z 2013 roku również podejmował tematykę wojenną. Czy „53 wojny” wyrosły na bazie tamtejszych doświadczeń?601803
Wtedy zainteresowała mnie sprawa Nangar Chel i żołnierze, którzy w wyniku ostrzelania wioski zostali oskarżeni o zbrodnie wojenne. To był temat krótkiego metrażu, który w pewnym sensie przygotował mnie do zrobienia większej formy. Zastanowił mnie wtedy temat współczesnych wojen. ich bliskość. Podczas pracy nad „Powrotem”, uważniej przyglądałam się żołnierzom. Zdobyłam dość dużą wiedzę na temat powracających. dlatego, gdy dostała się w moje ręce, kolejna książka Grażyny o jej pobycie z szpitalu psychiatrycznym „anioły jedzą trzy razy dziennie” relacja z oddziału szpitalnego na którym leczą się żołnierze, postanowiłam użyć fragmentu tej książki w „53 wojnach”. Pamiętam, że jak czytałam ją pierwszy raz, „anioły…” to dostałam histerycznego śmiechu. W całej tej tragedii i spustoszeniu jakie wywołuje w człowieku wojna, jest moment kiedy zachowania ludzkie stają się groteskowe. Brak kontroli umysłu, prowadzi w rożne strony. do „aniołów…” zamierzam wrócić.
Fot. Robert Jaworski / Studio Munka-SFP
Czy często zdarzają się przypadki, że osoby, które nigdy nie były na wojnie doznają ciężkich urazów psychicznych?
Myślę, że to bardzo indywidualne spawy. Z tego co wiem Grażyna Jagielska, pierwowzór filmowej bohaterki, jest jedyną osoba na świecie która zachorowała na chorobę wojenną nie będąc nigdy na wojnie. Przyczyny chorób psychicznych są bardzo różne. Trzeba mieć potencjał. Zazwyczaj, by choroba się uaktywniła w człowieku muszą zajść określone okoliczności. Ziarno musi trafić na odpowiedni grunt żeby wykiełkowało, a potem jeszcze bujnie się rozrosło.
Odtwórczyni głównej roli, Magdalena Popławska, została doceniona na Festiwalu „Młodzi i Film”. Jak przygotowywała się do roli?
Po to, by zagrać w tak wyjątkowy sposób, jak to zrobiła Magda, użyć siebie jak instrumentu i zagrać czystym dźwiękiem, należało spełnić kilka warunków. Po pierwsze, stworzyć ciekawą postać na poziomie scenariusza a potem zwyczajnie ją wyreżyserować. Początek prac to bardzo głęboki i szeroki reaserch. Wiedza to klucz. Książka absolutnie nie wystarczy. Potem pisząc, sama musiałam stać się tą postacią. Zagrać ją. dać jej całą siebie; swoje emocje, zachowania, słowa, wszystko to czym i kim jestem musiało znaleźć się w tej postaci, tylko po to, żeby portret bohaterki ożył, stał się prawdziwy, a aktorka uwierzyła mi i mogła stać się tą kobietą, którą ja sama wcześniej się stałam. Zresztą tworząc portret kobiety, trudno by było nie czerpać z siebie samej. inna opcja byłaby sztuczna. Potem jeszcze odbyłam rozmowy z psychologiem, który zajmuje się osobami z podobnymi zaburzeniami. Następnie wszystko to czym sama przesiąkłam, oddałam Magdzie. Magda do świadomości czego od niej oczekuje, dodała siebie. Swoją unikalność. a potem oczywiście odbyła spotkania z anką Tańską, tą samą psycholog, która wcześniej przygotowywała mnie w procesie pisania. Tak powstała filmowa anka. To było bardzo wyczerpujące i dla Magdy, i dla mnie.
„Bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać” – śpiewała przed laty Alicja Majewska. Bohaterka filmu „53 wojny” też czeka, ale zamiast radości z przyszłego spotkania, upływające dni i tygodnie przeradzają się w koszmar…
No właśnie. racamy do tematu roli kobiety w życiu jaką się jej społecznie przypisuje. To jest kolejny powód dla którego zainteresowałam się tą książką. Czekanie. Tu dość długie, bo 20- letnie. Sama przyglądałam się z ciekawością bohaterce czytając książkę i zadawałam sobie pytanie, dlaczego ona nie potrafi zmienić swojej sytuacji? dlaczego jest bierna? dlaczego woli oszaleć niż podjąć działania? Strach jest pewnym wytłumaczeniem, ale taki szerzej pojęty. To nie tylko strach o to czy on wróci z wojny czy nie, bo do tego można się w ciągu dwudziestu lat przyzwyczaić. Myślę, że na to nakłada się jeszcze inny strach, mianowicie czy ona w ogóle istnieje bez niego? Czy sama potrafi nadać sobie jakąś ciekawą rolę życiową, inną od tej tradycyjnej, skupionej na mężczyźnie. i czy to da jej szczęście i spełnienie? To są pytania, które zapewne będzie sobie zadawał również widz, a przez to będzie mógł sam analizować swoje postawy życiowe. Możliwe, że przeżycia anki staną się doświadczeniem ludzi, którzy będą ją oglądać imocno przeżywać momenty, kiedy jej problemy będą również dotykać ich problemów. Pragnę podkreślić, że nie jest moją rolą ocena takich postaw. Ja jestem tylko opowiadaczem historii. Sama jestem wojownikiem więc moje decyzje życiowe są zupełnie inne. Natomiast anka nie jest odosobnionym przypadkiem braku umiejętności istnienia samodzielnie.
Jak długo powstawał film?
W dwadzieścia siedem zdjęciowych dni trzeba było opowiedzieć dwadzieścia lat z życia bohaterów i do tego mieliśmy dość ograniczony budżet. To była bardzo wymagający projekt. Stworzyliśmy formę opowiadania, która pozwoliła nam przejść przez dwadzieścia lat z życia, w sposób odmienny niż zazwyczaj to się dzieje. Kolejne elementy, które stworzyły taką konstrukcję to statyczne kadry, podszyte niepokojem, Tomka Naumiuka, potem układanka montażowa Agnieszki Glińskiej. Następnie magnetyczna muzyka i głos Natalii Fiedorczuk– Cieślak, a potem wspaniale wtopili się w tę kompozycje Marcin Kasiński i Kacper Habisiak, czyli dreamsound. No i oczywiście efekty specjalne – Studio Chimney. Lubię korzystać z różnorodnych środków filmowych. Nie jestem typem dokumentalistki. Lubię mieszać konwencję. Lubię poszukiwać, łączyć coś z czymś, co wydaje się nie możliwe, by mogło razem istnieć. Pociąga mnie surrealizm, przeróżne brzmienia, klasyka… W ogóle wytwarzanie każdej sztuki mnie fascynuje.
Fot. Robert Jaworski / Studio Munka-SFP
Co decydowało o wykorzystaniu takich a nie innych wykopiowań i czy jakieś nietypowe obrazy trafiły do filmu?
Korzystałam tylko z materiałów, które były dostępne i na użycie których pozwolił nam budżet. Natomiast, jako ciekawostkę, warto dodać, że w filmie użyłam dwóch wierszy, między innymi z książki „Modlitwa o deszcz” autorstwa Wojtka Jagielskiego, który tłumaczył oryginalny wiersz, zasłyszany gdzieś w górach afganistanu.
Jak przebiegały prace w warstwie kreacji obrazu, postprodukcji, kolor-korekcji?
doskonale układała się współpraca z operatorem Tomkiem Naumiukiem, który spędził dużo czasu na kolor korekcji w Chimney-u. Zależało mi na tym, aby pokazać wykreowany, a nie rzeczywisty świat, bo przecież większość wydarzeń, o których opowiadamy w filmie dzieje się w głowie bohaterki. W rzeczywistości mogły one wyglądać zupełnie inaczej. do zdjęć przystąpiłam z założeniem, że Magda musi być dla widza zawsze w pewien sposób atrakcyjna, że jeśli nawet sytuacja w jakiej się znajduje na to nie pozwala, to Tomek, w taki sposób ją sfotografuje, że widz będzie chciał z nią zostać do końca. Człowiek pogrążony w samotności często zapomina o zewnętrzności, staje się przeźroczysty. Z mojego punktu widzenia ludzie niechętnie przychodzą do kina na kogoś, kogo nie widać. Kto jest taki jak wszyscy. identyfikując się z bohaterem i widząc w nim siebie i swój ból doszukują się jakiejś wyjątkowości. To podświadome myślenie o sobie. Z tego właśnie powodu pilnowałam, by Magda nigdy nie traciła nic ze swej kobiecości. Łatwiej z taką piękną osobą na ekranie znieść wszelkiego rodzaju cierpienia.
Kolejny film również podejmuje tematykę wojenną, choć w kontekście historycznym. Uchylmy rąbka tajemnicy…
Kolejny projekt, nad którym pracuję, nosi tytuł roboczo „Polowanie”. To opowieść z lat 1942/43. Jest to historia osnuta na motywach prawdziwego zdarzenia, jakie miało miejsce w okolicach Zamościa, mianowicie uratowaniu 480 dzieci z obozu przejściowego w Zwierzyńcu przez Różę i Jana Zamoyskich. Historia bardzo silna i zwarta jest zaledwie wybranym epizodem z tragicznych wydarzeń, które działy się w tych latach w całym dystrykcie Lubelskim. ale bardzo spektakularna. Chcę opowiedzieć o ii wojnie światowej w mój osobisty sposób. inaczej. Zależy mi na pokazaniu odchodzącego piękna miejsc, w którym dzieje się historia, w zderzeniu z okrutnym realizmem. Surrealizm i realizm, poezja, taka zmiana języka w opowiadaniu okrutnych historii wojennych może trafić do szerokiego widza, również młodego. Przekonanie moje opieram na nagrodzie, którą dostałam od młodych ludzi i na entuzjastycznym przejęciu mojego filmu w Karlowych Warach. To bardzo ciekawe doświadczenie. Myślałam, że moje abstrakcyjne myślenie z trudem będzie docierało do ludzi, a do młodych to już w ogóle. Sądziłam, że do tego trzeba być przygotowanym, mieć taki rodzaj wyrobienia w rozumieniu sztuki. a jest zupełnie inaczej. Zaskakująco.
Chciałabym rozpocząć zdjęcia późną jesienią lub zimą albo z początkiem nowego roku. akcja filmu będzie się toczyć na przestrzeni czterech pór roku, dzięki czemu będziemy mogli uzyskać atrakcyjny plastycznie obraz. Ten film pozostaje w sferze mocno zaawansowanych przygotowań i mam nadzieję, że uda się go zrealizować.
Fot. Ewa Bukowska – arch. własne