Omikrofonowanie w filmie i w teatrze było tematem warsztatów, które odbyły się 29 maja 2018 r. w warszawskim Teatrze Kamienica. Swoimi doświadczeniami dzielili się z uczestnikami profesjonaliści z wieloletnim stażem.
Scenę podzieliło między siebie troje specjalistów: Bo Brinck, Stéphane Bucher i Ania Klimowicz. Bo Brinck jest ekspertem od mikrofonów. jego wystąpienie składało się z dwóch części. Pierwsza w większym zakresie odnosiła się do akustyki. autor przypominał znaczenie odsłuchu referencyjnego i pokazał niespodzianki interpretacyjne, do jakich zdolny jest ludzki mózg. Zademonstrował to na przykładzie szumu różowego, który brzmiał zupełnie inaczej, gdy słuchało się go przed- i zaraz po wysłuchaniu tego samego szumu z wyciętym pasmem 3 khz. W drugiej części omówił własności mikrofonów DPa, w szczególności liniowość na przykładzie mikrofonów d:screet 4060. Podał przykłady, kiedy liniowość pomaga, a kiedy staje się niepożądana. Przedstawił także sposoby omikrofonowania wybranych instrumentów: klarnetu, skrzypiec i fortepianu. na koniec zaprezentował najnowszą dzieło DPa: technologię core, którą firma wprowadza do wszystkich mikrofonów miniaturowych serii d:fine, d:screet i d:vote. Zwiększa ona dynamikę do 14 dB i zmniejsza zniekształcenia słyszalne we wszystkich zakresach – od szeptu do krzyku. jego prezentacje, na które złożyło się kilka eksperymentów, były jednak zaledwie rozgrzewką przed ucztą dla praktyków, przygotowaną przez kolejną dwójkę prowadzących.
Stéphane Bucher od 15 lat miksuje dźwięk w filmach. Brał udział w wielu produkcjach hollywoodzkich. należy do cinema audio Society (c.a.S.) iDPa Master club. Do zawodu wchodził jako operator mikrofonu na tyczce, ponieważ ówczesne systemy bezprzewodowe nie cieszyły się zaufaniem dźwiękowców. na przykładzie fragmentów filmu „3 Days to kill” pokazał, dlaczego tak było. Wtedy właśnie został zmuszony do poszukiwania owych lavalierów. Głos aktorów miał nie różnić się znacząco od tego, który można było osiągnąć za omocą mikrofonów na tyczce, gdy z różnych powodów nie można było korzystać z tyczek. Tak znalazł mikrofony DPa d:screet 4060, a efekt pokazał w filmie „Lucy”. kolejnym etapem omikrofonowania był „Taken 2”. Bucher niezbyt dobrze go wspomina, ponieważ podczas licznych scen samochodowych musiał siedzieć w bagażniku, obsługując dwa lavaliery aktorów i dwa mikrofony umieszczone na przedniej szybie pod osłoną przeciwsłoneczną. Okazało się, że w niektórych ujęciach mikrofony na szybie są widoczne, bo sam system mikrofonowy był sporych rozmiarów i nie zmieścił się za wąskim paskiem osłony. Zmuszony okolicznościami odkrył DPa 4018 i w filmie „Taken 3” nie miał już podobnych problemów. Bucher zademonstrował także sposoby umieszczania mikrofonów w kostiumach aktorów, udowadniając swój wybór eksperymentem. Wynika z niego, że najlepszym wyborem jest umieszczenie mikrofonu na piersiach pod jedną warstwą ubrania. należy też zwracać uwagę na elementy ubioru, takie jak suwaki czy… krawaty z niskiej jakości materiału, które mogą wygenerować dodatkowe dźwięki. Prelegent wspomniał też o trudnościach w umieszczeniu mikrofonu we właściwej pozycji, a zagadnienie to omówił na przykładzie najnowszego filmu, przy którym pracował – „Valerian imiasto tysiąca planet” w reżyserii Luca Bessona. Plastikowe kostiumy wymagały kilku przymiarek i wierceń, by uzyskać zadowalający efekt. Zastrzegł, że najlepszy dźwięk otrzymuje się, kiedy mikrofon umieszczony jest na skraju czoła i włosów, ale żaden reżyser filmowy nie pozwoli tego zrobić.
Z takim umiejscowieniem mikrofonów nie ma problemu kolejna prowadząca – Ania Klimowicz. Od dziesięciu lat omikrofonowuje spektakle teatralne i imprezy na żywo. Pracuje przy musicalach na West endzie, nagłaśniała trasy koncertowe i wielkie imprezy masowe, na przykład ceremonię otwarcia i zamknięcia igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 roku. jeszcze dziesięć lat temu na scenach West endu królowały headsety, popularne obecnie na naszych scenach. Moda sprawiła, że mikrofony umieszcza się na linii włosów, a niekiedy nawet na czole.
Ania Klimowicz zademonstrowała, jak umieścić mikrofon we włosach, za uchem, w kapeluszu czy nawet w okularach, jak go umocować i zamaskować. Przy okazji pokazała bogactwo elementów, których na co dzień używa w pracy. Te narzędzia mogą pochodzić… ze sklepów elektrycznych albo z apteki. Okazało się, że jej praca wymaga nie tylko umiejętności dźwiękowca (takie ma wykształcenie), ale także scenografa, plastyka czy fryzjera. Z uczestnikami podzieliła się całą listą wykorzystywanych materiałów, ale także omówiła sposoby usuwania taśmy klejącej z mikrofonów. O jakości spotkania świadczyło bardzo duże zainteresowanie uczestników. Możliwość rozmowy z prowadzącymi i ponad godzinne rozmowy kuluarowe po zakończeniu ostatniej sesji to znak, że warsztaty zakończyły się sukcesem.
Fot. Audiostacja