Najstarszy z polskich festiwali – Krakowski Festiwal Filmowy – to niekwestionowane święto dokumentalistów, które potrwa jeszcze do 2 czerwca. Tego dnia w Małopolskim Ogrodzie Sztuki widzowie będą mogli obejrzeć nagrodzone w tym roku filmy. Warto przypomnieć, że w Krakowie triumfowało wielu uznanych dziś twórców: Marcel Łoziński, Katarzyna Maciejko-Kowalczyk, Jacek Bławut, Paweł Łoziński, Maria Zmarz-Koczanowicz i wielu innych. O tegorocznej edycji festiwalu rozmawiamy z jego dyrektorem – Krzysztofem Gieratem.
59. Krakowski Festiwal Filmowy to nowe filmy, międzynarodowi goście, ale i kolejna porcja doświadczeń dla osób zaangażowanych w jego realizację. A zaczęło się od…
… w moim przypadku zaczęło się od roku 2000, kiedy podjąłem pracę w charakterze dyrektora Krakowskiego Festiwalu Filmowego. De facto jest to jednak moja dziewiętnasta edycja festiwalu. W międzyczasie na cztery lata wyjechałem do Warszawy, ale funkcji dyrektora nie sprawowałem tylko przez rok.
W ciągu tych prawie dwóch dekad scena dokumentalna bardzo się zmieniła.
To prawda. Prekursorami tych zmian byli między innymi twórcy, którzy gościli na Krakowskim Festiwalu Filmowym, wśród nich przewodniczący jury tegorocznego Konkursu DocFilmMusic – Brett Morgen.
Współczesny dokument używa różnych środków wyrazu, także tych, które wcześniej uznawaliśmy za zarezerwowane dla filmu fabularnego. Dokument nie ściga z fabułą, ale czerpie z niej pełnymi garściami. Analogicznie do fabularnego kina gatunkowego coraz częściej na ekranach oglądamy dokumenty kryminalne, muzyczne, dokumenty-horrory, dokumenty-komedie, a nawet thriller dokumentalny, jak „Wiatr…”, który otwierał nasz tegoroczny festiwal. Obecnie dokument nie przestrzega jednak ortodoksyjnie zasad gatunku. Być może nigdy nie przestrzegał, tylko myśmy tego nie zauważali. Wystarczy wspomnieć chociażby „zagęszczanie rzeczywistości” i kreowanie wydarzeń w filmach Marcela Łozińskiego. Nawet w latach 70, kiedy wydawało, że dokumenty się tylko prostą rejestracją zastanych wydarzeń, Łoziński w „Happy Endzie” już wykreował zebranie partyjne. A był to przecież 1973 rok!
W tym kontekście można by zastanowić się nad stylem pracy dokumentalisty i efektami tych działań. Obok prostej formuły dokumentów obserwacyjnych pojawił się przecież dokument kreacyjny, a to z kolei rodzi pytanie o granice kreacji twórczej przy tego rodzaju filmach…
Film dokumentalny oznacza różnorodność. Z jednej strony mamy przecież projekty czeskiej reżyserki Heleny Třeštíkovej, która przez 20 lat obserwuje z kamerą swojego bohatera, a następnie z nakręconych materiałów montuje film, z drugiej zaś dokumenty, w których ta rzeczywistość zostaje wykreowana i przyspieszona. Dokumentaliści nagrywają kolejne duble, podobnie pracuje się przy filmach fabularnych, naprowadzają swoich bohaterów na sytuacje, które chcieliby pokazać, a nawet sugerują oczekiwane wątki w rozmowach.
Ale też ci twórcy czerpią z różnych stylistyk, łącząc dokument z animacją, zdjęcia współczesne z archiwalnymi…
Kompilacja tych zjawisk jest interesująca i nieoczywista. Pamiętam jak przed kilku laty trzy główne nagrody nie były czyste gatunkowo. Główną nagrodę otrzymał dokument animowany, Srebrnego Smoka przyznano animacji dokumentalnej, zaś w kategorii fabularnej wygrał film, który formułą przypominał dokument. To tylko jeden z przykładów zacierających się granic między poszczególnymi rodzajami filmów.
Na innych festiwalach np. w Berlinie czy w Wenecji również zdarzało się, że filmy dokumentalne pokazywano w konkursach fabularnych, a nawet wygrywały one te festiwale. Być może niedługo w ogóle przestaniemy definiować filmy jako fabułę czy dokument. Przestaniemy klasyfikować je w ten sposób.
Przed kilku laty podobne wątpliwości towarzyszyły niektórym widzom krakowskiego festiwalu, którzy oglądali film Pawła Łozińskiego „Nawet nie wiesz jak bardzo cię kocham”…
Obecnie coraz częściej pozbywamy się wątpliwości, które do niedawna nam towarzyszyły. Czy to, co oglądamy jest jeszcze dokumentem, czy już fabułą? Rzadziej zastanawiamy się, jak film został zrealizowany, ale częściej zadajemy sobie pytanie, czy jest on prawdziwy.
Czy zatem treści, jakie twórcy penetrują w dokumencie są odzwierciedleniem bolączek naszej rzeczywistości? Był przecież czas, kiedy na plan pierwszy wysuwały się tematy alkoholizmu, agresji wśród młodzieży, narkomanii, ekologii, uchodźców. Jak można odnieść się do tego tematu w kontekście filmów pokazywanych na tegorocznym festiwalu?
Mam wrażenie, że filmy układają się w określone grupy tematyczne. Nie zakładamy tego na etapie selekcji i nie ustalamy, że w jednym roku będziemy pokazywać dokumenty o osobach uzależnionych, a w kolejnym sportretujemy na przykład relacje rodzinne. Te wątki układają się same.
W tym roku na przykład mamy bardzo dużo filmów, których tematem jest stawianie granic; tych prawdziwych murów i granic mentalnych. Twórcy opowiadają o tym, że boimy się obcego, że chcemy zdominować inne społeczności, że odgradzamy się murem od ludzi albo odstawiamy ich na boczny tor.
W Krakowie od wielu lat pojawia się pytanie o to, dlaczego polscy filmowcy prawie w ogóle nie podejmują tematyki politycznej. Dlaczego dominują u nas filmy rodzinne i intymne opowieści. Postawiliśmy więc przyjrzeć się temu zagadnieniu w ramach organizowanego przez nas Okrągłego Stołu. Trzydzieści lat od zakończenia tamtej historycznej debaty rozmawialiśmy o polskich filmach w Krakowie w ramach spotkań festiwalowych.
W ślad za ewolucją w stylistyce filmowej zmieniał się również Krakowski Festiwal Filmowy…
Kiedy zaczynaliśmy pracę najpierw z Barbarą Orlicz-Szczypułą, a później z kolejnymi osobami, które zasilały nasz zespół, festiwal miał zupełnie inną formułę. Był festiwalem krótkometrażowych filmów, w ramach którego pokazywano początkowo 30-minutowe, potem 40-, a następnie 60-minutowe produkcje. Później wzbogaciliśmy formułę o kolejne sekcje, także dokumentów pełnometrażowych. Obecnie mamy cztery konkursy: Międzynarodowy Konkurs Dokumentalny, Międzynarodowy Konkurs Krótkometrażowy, Międzynarodowy Konkurs DocFilmMusic i najstarszy Konkurs Polski, w którym rywalizują filmy dokumentalne (krótko-, średnio- i pełnometrażowe), animowane oraz fabularne (do 30 minut), tworzone zarówno przez uznanych twórców jak i przez debiutantów.
W ślad za sugestiami naszych partnerów i kolegów, m.in. Andrzeja Fidyka wprowadziliśmy do programu pitchingi nowo powstających projektów. Przez długi czas robiła je Dorota Roszkowska z Dragon Forum, a od pięciu lat współpracujemy w tym zakresie z Kasią i Adamem Ślesickimi z Fundacji im. Władysława Ślesickiego, a projekt nosi nazwę Doc Lab Poland.
Podzieliliśmy festiwal na część przeznaczoną dla zwykłych widzów i część dla profesjonalistów. Starannie przygotowywaliśmy naszą wideotekę, która wcześniej została scyfryzowana. Naszą dumą jest 30 boxów, w których można obejrzeć wszystkie filmy festiwalu.
Zależało nam na odpowiedniej segmentacji zgłaszanych filmów i tak doszliśmy do formuł sekcji pozakonkursowych: Gdzieś w Europie, Opowieści ze świata, Laureaci Festiwali, Dźwięki muzyki, Doc+Science i inne. Co roku w sekcji „Focus on” swoje dokonania prezentuje natomiast kinematografia innego kraju.
Krakowski Festiwal Filmowy rekomenduje również filmy dla innych festiwali. Na czym polega ta formuła?
Posiadamy akredytację FIAPF, czyli Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Producentów Filmowych, która daje nam swoisty certyfikat, pieczęć, że ten festiwal będzie przygotowany w pełni profesjonalnie, z poszanowaniem walorów artystycznych filmów i praw twórców.
Nawiązaliśmy współpracę z Europejską Akademią Filmową i Amerykańską Akademią Filmową.
Na Krakowskim Festiwalu Filmowym przyznajemy nagrody specjalne, czyli rekomendacje do Europejskiej Nagrody Filmowej w kategorii Filmów Krótkometrażowych oraz Pełnometrażowych Dokumentów. To dla nas prestiż i wyróżnienie, gdyż znajdujemy się wśród ważnych festiwali europejskich, które przyznają tę nagrodę, w towarzystwie między innymi Cannes i Berlina.
Krakowski Festiwal Filmowy jest także pośród festiwali kwalifikujących filmy do Oscara.
Współpraca rozwija się intensywnie, skoro w tym roku w jury zasiedli dwaj twórcy nominowani do Oscara.
Bardzo ważną dla mnie decyzją jest to, kogo zaprosimy do jury. KFF nie jest festiwalem gwiazd i czerwonych dywanów, ale zależy mi na tym, aby ci, którzy oceniają filmy, byli absolutnymi profesjonalistami. Niełatwo ułożyć składy jurorskie, bo najlepsi filmowcy są zazwyczaj bardzo zapracowani. Często słyszę od nich… „za rok”. Podczas kolejnej edycji powinienem więc pewnie zaprosić kilkadziesiąt osób, które w tym roku nie mogły do nas przyjechać.
Na szczęście mamy ten przywilej, że jesteśmy rozpoznawalni w świecie. Dzięki temu jest z nami Talal Derki, twórca nominowany do Oscara, którego film „O ojcach i synach” wygrał nasz ubiegłoroczny festiwal. Drugi nominowany do Oscara członek jury to Brett Morgen, autor głośnego dokumentu „Kurt Cobain: Montage of Heck”, pokazywanego w tym roku w ramach plenerowego Kina pod Wawelem. Festiwalowa publiczność jest wierna dobremu kinu, gdyż film o Kurcie Cobainie oglądała w strugach deszczu, ale do końca. W jury mamy też kolegów z Petersburga, z Iranu, z Finlandii.
W składzie polskiego jury znaleźli się także: Damian Nenow, autor głośnego filmu „Jeszcze dzień życia”, Marta Prus, reżyserka, którą przed rokiem nagrodziliśmy za „Over the limit”, operatorka Weronika Bilska i dziennikarz Tomasz Raczek.
Do jury konkursu krótkometrażowego zaprosiłem Xawerego Żuławskiego. Przed 12 laty, w 2007 roku, jego ojciec – Andrzej Żuławski jako przewodniczący jury wygenerował bardzo kontrowersyjny werdykt. Grand Prix Festiwalu – Złotego Smoka zdobył wtedy film „Tato” w reżyserii Daniela Mulloya. Ciekaw jestem jak będzie w tym roku.
Po latach, w roli przewodniczącego, powraca do nas genialny operator Jacek Petrycki. Pracował m.in. z Krzysztofem Kieślowskim, Agnieszką Holland, Andrzejem Wajdą itd.
Bardzo się cieszę, że zaproszenie do jury przyjął Maciej Karpiński, scenarzysta i wieloletni dyrektor artystyczny FPFF W Gdyni, który ma doskonałe rozeznanie w realiach tworzenia filmu z punktu widzenia scenarzysty.
To ważny głos tym bardziej, że scenariusz w dokumencie nie zawsze jest sprawą oczywistą…
Teraz już coraz częściej to się zmienia. Oceniam projekty dokumentów, których twórcy ubiegają się o dofinansowanie z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i Regionalnych Funduszy Filmowych i zauważam, że nie są to już krótkie, jednostronicowe scenopisy, ale dokładnie rozpisane scenariusze…
Scenariusz, choć w nieco innym wymiarze, przygotowywany jest także dla festiwalu. Jakimi niespodziankami zaskoczyliście więc widzów w tym roku?
Jubilatem jest Wytwórnia Filmów Oświatowych. Świętujemy też 70-lecie warszawskiej Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych i chcieliśmy oddać szczególny hołd tej instytucji oraz jej dyrektorowi Włodzimierzowi Niderhausowi, który już prawie 30 lat kieruje tym studiem. Z tej okazji w Kinie Kijów odbył się specjalny koncert zespołu Voo Voo i Maćka Maleńczuka, czyli zjednoczonych warszawsko-krakowskich sił muzycznych, a potem Industry Party gdzie za sterem didżejskim stanął sam Włodzimierz Niderhaus. W sobotę 1 czerwca podczas ceremonii zakończenia festiwalu występuje natomiast inny z naszych jurorów, Mikołaj Trzaska.
Jurorom życzę zatem trafnych decyzji, a dyrektorowi jak najlepszych pomysłów na przyszłoroczny, jubileuszowy 60. Krakowski Festiwal Filmowy.