„Myślą, mową, słowem”…, czyli rzecz o tym, jak media publiczne mogą wspierać filmowców – zastanawiano się w ramach panelu dyskusyjnego podczas spotkań branżowych Gdynia Industry.
Paneliści zwrócili uwagę na obecną, nienajłatwiejszą sytuację mediów, które zdaniem Agnieszki Szydłowskiej: „… są w krytycznym momencie, ponieważ nie dostają pieniędzy z abonamentu [media publiczne – przyp. red.], co utrudnia realne wsparcie, jakie oferowały od lat.” W odniesieniu do powyższego stwierdzenia warto zauważyć, że również sytuacja mediów niepublicznych, magazynów drukowanych, portali internetowych jest niełatwa, o czym świadczy, chociażby niedawny apel redakcji „Filmu Polskiego” o wsparcie.
Uczestnicząca w panelu reżyserka Kinga Dębska róneiż zauważyła, że: „Sytuacja finansowa mediów i filmowców jest trudna. (…) Ludzie przestali chodzić na polskie filmy. Zarówno twórcy, jak i media publiczne muszą szukać pieniędzy. Zauważalny jest kryzys krytyki filmowej. Jeden program filmowy to za mało. Konkretnych kulturalnych programów powinno być dużo więcej. Jeżeli publiczność nie dostaje żadnej wiadomości i tym, co się dzieje w polskiej kulturze, jak ma powrócić do kin? Jesteśmy dwoma stronami tej samej monety.”
Reżyser Bartosz M. Kowalski podkreślał: „Ten trudny czas polega też na tym, że filmów jest bardzo dużo i ważność filmów się trochę rozmyła. Podobnie jest z dziennikarstwem. Internet to dziesiątki portali, gdzie każdy może o filmie napisać jedno zdanie, dać ocenę jak w szkole i jest jakimś głosem. (…) Brakuje czasu na długą rozmowę o kinie czy o gatunku, którego ludzie nie znają. Dobrze by było, żeby ciągnąc widza w górę, pokazywać mu, uczyć go, niż dostosowywać się programowo do najniższych poziomów intelektualnych.”
Nie sposób odmówić mu racji. Pamiętając, że są media niewalczące o lajki, ale służące wspólnej sprawie kultury i filmu.
Fot. arch. 49. FPFF w Gdyni