Warszawski Festiwal Filmowy, a także odbywający się w jego ramach cykl dla profesjonalistów z branży zakończyły się po połowie października, a my odkrywamy jedną z kart najbliższego wydania „Film&TV Kamery”, gdzie sporo miejsca poświęcimy temu wydarzeniu. Obserwujemy je oczami redaktora Andrzeja Bogusza:
Na okładce katalogu, który otrzymali uczestnicy 11. edycji CentEast, widnieje zdjęcie rakiety, która wzbija się ponad chmury ciągnąc za sobą pióropusz ognia i warkocz dymu. To dobra metafora ostrego startu. Wewnątrz magazynu znajduje się ekwiwalent rakietowego paliwa. Telefony, maile i adresy dystrybutorów, producentów i innych filmowców z centralnej oraz wschodniej Europy, a także z Chin. Z takim zasobem informacji szansa na dynamiczny start filmowego projektu wyraźnie rośnie.
Festiwal i rynek filmowy
Warszawski Festiwal Filmowy od ponad dekady uzupełnia zamknięta, ściśle branżowa impreza przeznaczona tylko dla ludzi profesjonalnie związanych z produkcją i dystrybucją filmów. Choć sam Festiwal, trwający ponad tydzień, jest otwarty dla wszystkich zainteresowanych współczesnym kinem, którzy zechcą kupić bilet na festiwalowe projekcje, odbywające się w kilkunastu salach Kinoteki i Multikina, to targi przeznaczone są wyłącznie dla akredytowanych gości. W tym roku zaprezentowano tu dziesięć projektów filmowych w różnych stadiach realizacji – od etapu zdjęciowego po finalne dopieszczanie obrazu i dźwięku. Składały się one z krótkiej projekcji wstępnie zmontowanych materiałów lub gotowych scen z filmu. Później – krótka rozmowa w języku angielskim z reżyserem lub producentem. Prawie wszystkie oferowane dystrybutorom projekty to filmy współczesne. Akcja tylko jednej produkcji dzieje się w XIX w. na terenach Bułgarii, okupowanej przez Turków, natomiast słowacko–czesko–polski kryminał o ponurej zbrodni, w którą wplątani są hierarchowie kościelni i agenci tajnych służb dzieje się w czasach upadku muru berlińskiego i komunizmu. Raptem ćwierć wieku temu, ale to też historia. W roli odważnego inspektora milicji wystąpił Maciej Stuhr, mówiący po słowacku! Świetnie zaprezentowały się dwa polskie filmy, oba w trakcie montażu – dokument „Mnich z Morza”, którego akcja rozgrywa w Tajlandii oraz zainspirowany tragiczną historią zabójstwa dziecka dokonanego przez inne dzieci film fabularny „Plac Zabaw”. Do tragedii doszło kilka lat temu w Anglii, ale wydarzenie, którym zainspirowana została fabuła miało miejsce w polskim miasteczku. Materiały z młodymi debiutantami wyglądają świetnie. Piszący te słowa z wielką chęcią zobaczyłby większość tych dziesięciu filmów, gdy już trafią do kin lub na któryś z festiwali.
Motywy i inspiracje krążą po świecie. Dlatego warto zobaczyć, co robią filmowcy w ościennych krajach. Może to być albo kolejną inspiracją, bądź rodzajem „szlabanu”. Warto jeszcze wspomnieć o robiącym duże wrażenie zwiastunie rosyjskiego filmu „Blueberry Fields Forever”. To kryminał skonstruowany w sposób bardzo nowoczesny. Opowiada o parze młodocianych wyrzutków. Można go określić mianem współczesnej wariacji w stylu „Bonnie & Clyde” – zakochanych w sobie i uzależnionych od mocnych używek i krwawych zbrodni uciekinierów. Poza wymienionymi – były jeszcze filmy wyprodukowane w Rumuni, Kazachstanie oraz na Litwie i Ukrainie. Po spotkaniu w Warszawie te projekty będą prezentowane na kolejnych edycjach w Moskwie oraz w Pekinie. Dobrym przykładem skuteczności takiej promocji jest ukraiński film „Plemię”. W trakcie produkcji był prezentowany na CentEast 2013, a rok później – na 30. Warszawskim Festiwalu Filmowym, gdzie został bardzo dobrze przyjęty. Był także nagradzany na wielu przeglądach filmowych, między innymi w Cannes, Sundance, Karlowych Warach. Warto wspomnieć również o tym, że dystrybuowany był w ponad trzydziestu krajach. W tym roku CentEast Market uzupełniały jeszcze dwa specjalistyczne panele dyskusyjne: – Spotkanie młodych krytyków filmowych pod patronatem FIPRESCI oraz forum młodych producentów.
Zaraz po prezentacji projektów „Work in progress” odbyła się krótka prezentacja chińskiego rynku filmowego. Od kilku lat młodzi Chińczycy ruszyli do kin i ten ogromny rynek generuje najwyższe dochody ze sprzedaży biletów, zaraz po rynku północnoamerykańskim. Pierwsze dziesięć miejsc w tabeli przychodów z „boxoffice” zajmują filmy amerykańskie – głównie wielkie widowiska typu sfilmowany komiks. Przedstawiono nam też zestawienie 70. najchętniej oglądanych filmów zagranicznych. Żadnego polskiego filmu nie zauważyłem. Może w przyszłym roku?
To tylko fragment podsumowania, jakie znajdą Państwo w najbliższym wydaniu Film& TV Kamera. Nr 4/2015 ukaże się w Empikach w połowie listopada.
Tekst i zdjęcia Andrzej M. Bogusz