W kinach od 10 listopada.
Céline Dion to niekwestionowana gwiazda światowej muzyki, która ma na swoim koncie ponad 250 milionów sprzedanych płyt, 5 nagród Grammy, 2 Oscary i nagrodę Diamond, która potwierdziła jej pozycję jako najlepiej sprzedającej się wokalistki wszech czasów. Już 10 listopada w polskich kinach zadebiutuje film „Aline. Głos miłości” inspirowany jej życiorysem, z dwukrotną laureatką Cezara Valérie Lemercier w roli głównej.
Quebec, lata 60. Sylvette i Anglomard witają na świecie swoje czternaste dziecko – Aline. W tej skromnej rodzinie, muzyka jest najważniejsza. Kiedy producent muzyczny Guy Claude odkrywa Aline i jej złoty głos, na myśl przychodzi mu tylko jeden pomysł – uczynić z niej najlepszą piosenkarkę na świecie. Dzięki wsparciu rodziny i doświadczeniu Guy’a Claude’a oraz rodzącej się między nimi miłości, Aline będzie podążać ku wyjątkowemu przeznaczeniu.
– Przez wiele miesięcy, oglądałam, czytałam, słuchałam dniami i nocami informacji o Céline Dion i jej mężu, jak również o jej rodzinie. Chciałam pokazać siłę tej rodziny, solidne fundamenty, które zawsze pomagały jej twardo stąpać po ziemi. Starałam się jednak jej nie naśladować w filmie. Pierwszy raz w życiu nie mogłam się doczekać, kiedy zaczniemy zdjęcia, żebym mogła się wcielić w tę rolę – mówi Valérie Lemercier, która odpowiada także za reżyserię i scenariusz.
Produkcja „Aline. Głos miłości” inspirowana życiem i karierą Céline Dion miała światową premierę podczas tegorocznego Festiwalu Filmowego w Cannes. Poza Valérie Lemercier w obsadzie znaleźli się m.in. Sylvain Marcel, Danielle Fichaud i Roc Lafortune. W filmie można usłyszeć największe przeboje Céline Dion w znakomitym wykonaniu Victorii Sio. Za dystrybucję w Polsce odpowiada Galapagos Films.
– Poza talentem, fascynuje mnie w Céline Dion jej uczciwość – jak sama siebie określa, jest niczym otwarta księga. Swoich słuchaczy traktuje jak rodzinę. Mówi o sobie i swoim życiu, dzieli się ze słuchaczami zarówno radością jak i smutkiem. Kiedy zobaczyłam ją na koncercie w Bercy, na własne oczy przekonałam się, jaka energia ją otacza i jaki mili są jej fani. Czułam się zupełnie jak w domu – dodaje Valérie Lemercier.