Au bout des doigts
W KINACH OD 29 LISTOPADA 2019
OBSADA
Pierre Geithner – Lambert WILSON
Hrabina – Kristin SCOTT THOMAS
Mateusz Maliński – Jules BENCHETRIT
Anna – Karidja TOURÉ
Mathilde Geithner – Elsa LEPOIVRE
Krista Malińska – Vanessa DAVID
TWÓRCY
Reżyseria: Ludovic BERNARD
Scenariusz: Ludovic BERNARD, Johanne BERNARD
Zdjęcia: Thomas HARDMEIER
Muzyka: Harry ALLOUCHE
Produkcja: Mathias RUBIN, Éric JUHERIAN
Gatunek: dramat
Czas trwania: 106 min.
Kraj produkcji: Francja
Rok produkcji: 2018
OPIS FILMU
Miłość do muzyki to sekret Mateusza Malińskiego ( Jules Benchetrit – ,,Pożądanie’’ ), chłopaka z ubogiej rodziny polskich emigrantów, który nigdy nie odważyłby się powiedzieć o tym swoim kolegom z podwórka. Pierre Geithner ( Lambert Wilson – ,,Ludzie Boga’’, ,,Matrix’’ ) potrzebuje sukcesu, by utrzymać stanowisko dyrektora paryskiego konserwatorium oraz zdolnego muzyka, by jego uczelnia wygrała prestiżowy konkurs pianistyczny. Przypadkowo ich drogi się krzyżują. Geithner dostrzega ogromny talent Mateusza i szansę na rozwiązanie swoich problemów. Chłopak rozpoczyna naukę gry na fortepianie pod okiem wyniosłej i bezkompromisowej ,,Hrabiny’’ ( Kristin Scott Thomas – ,,Czas mroku’’, ,,Angielski pacjent” ). Aby jednak wygrać konkurs, cała trójka będzie musiała najpierw przezwyciężyć własne uprzedzenia.
WYWIAD Z REŻYSEREM
Jak doszło do powstania tego filmu?
Bardzo prosto: czekając na pociąg na stacji Bercy usłyszałem młodego mężczyznę grającego na pianinie. Był młodzieńcem, który na pierwszy rzut oka wcale nie wyglądał na obeznanego z muzyką klasyczną, a grał wspaniale walca Chopina. To był magiczny moment, w pobliżu nie było wielu ludzi. Wsiadłem do pociągu i rozmyślałem o przeszłości i przyszłości tego młodego człowieka, zastanawiając się, jak udało mu się nauczyć tak dobrze grać. To był punkt wyjścia mojego filmu, zmieniłem tylko miejsce akcji na dworzec kolejowy Gare du Nord.
Film traktuje o miłości do muzyki klasycznej. Czy to ma coś wspólnego z twoimi zainteresowaniami?
Tak, nawet wiele. Słucham dużo opery, uwielbiam ,,Toskę’’. Bardzo lubię symfonie Mozarta i często słucham fortepianu, gdyż kocham Chopina. Kiedy pracuję w domu, lubię słuchać muzyki klasycznej: wypełnia mnie, przenika i przynosi emocje, których nigdzie indziej nie znajduję. Kiedy muszę pisać scenariusze, najpierw szukam odpowiedniej muzyki. Muzyka klasyczna przenosi mnie w inny wymiar. W filmie znajduje się w centrum i jest tak wszechobecna, że jest jedną z jego postaci. Musieliśmy jednak odpowiednio wyważyć proporcje. To była trudna praca. We wczesnych wersjach muzyki było zbyt dużo, obezwładniała film, ale w końcu osiągnęliśmy właściwą równowagę.
Czy można powiedzieć, że Mateusz urodził się w niewłaściwym miejscu?
Oczywiście! Myślę, że obecnie muzyka poważna jest uważana za nieco zakurzoną, szczególnie w wielkich dzielnicach mieszkaniowych i innych środowiskach z niższych sfer. Byłem bardzo poruszony, gdy usłyszałem tego młodego człowieka bawiącego się na zwykłym dworcu kolejowym. W filmie starałem się przedstawić niejako powrót muzyki klasycznej i pokazać, że każdy może znać i kochać Rachmaninowa, Mozarta i innych. Muzyka ta jest uważana za elitarną, mimo że często jest inspiracją dla tysięcy współczesnych piosenek popowych. Powinna być bardziej popularna.
Mateuszowi chyba trudno jest pogodzić się ze swoją pasją do tego rodzaju muzyki?
Pochodzi z niższych sfer społecznych i chociaż gra na pianinie sporadycznie, to i tak wywołuje to kpiny
ze strony jego przyjaciół. Większość młodych ludzi z tych środowisk nie ma tak naprawdę dostępu do muzyki klasycznej, ponieważ już sama presja społeczna nakazuje im dostosowanie się do obecnie dominującej kultury, na przykład do słuchania rapu. Trudno jest więc zaspokoić tego rodzaju pragnienia. Gdyby Mateusz postanowił grać na perkusji, wszyscy by go zachęcali, ale granie Chopina wydaje się śmieszne. I dlatego Mateusz zaczął się z tym kryć.
Wydaje się, że Pierre widzi w Mateuszu nie tylko wyjątkowego pianistę, ale również jakby swój wyidealizowany obraz syna.
Długo pracowaliśmy nad postaciami. Nie chcieliśmy tylko jednego głównego bohatera, ale trzech. Chciałem stworzyć trójkąt między Mateuszem, Pierrem i Hrabiną. W końcówce filmu cała trójka „ratuje” siebie nawzajem, mogą zacząć życie od nowa. Pierre, który ma za sobą bolesną przeszłość, uwalnia się od jej ciężaru, który zatruł mu życie i staje się szczęśliwym człowiekiem. To samo dotyczy Mateusza, który nauczył się dyscypliny i zauważył w końcu zalety bycia pianistą. Hrabinie udało się ostatecznie zrozumieć tego młodego mężczyznę, tak odmiennego od niej, ale obdarzonego wyjątkową duszą, której jej w życiu zabrakło. Przyznając mu się do swojej porażki w konkursie, Hrabina otwarcie mówi o swoich słabościach i jest ich w pełni świadoma. To pozwala jej doprowadzić ich wszystkich do sukcesu.
W tej historii mówisz o byciu obdarowanym i o oddaniu się…
W początkowym scenariuszu Mateusz miał wiele negatywnych zachowań: nie pokonywał przeszkód, odrzucał pracę, dyscyplinę, nie ufał sobie ani innym. Jest on ucieleśnieniem dzieciaka, który nigdy nie odważył się podnieść ręki, aby wyrecytować wiersz, i który zawsze siedział na tyłach klasy. Ktoś taki musi być bardzo wspierany, aby pozbyć się lęku przed tym, jak widzą go inni i aby zrozumieć, że sam może przezwyciężyć własne uprzedzenia.
To także opowieść o znaczeniu dziedzictwa…
Już na etapie pisania scenariusza nie chciałem, aby Pierre był starszym mężczyzną, gdyż jeśli przekazywanie wiedzy w przypadku dużej luki pokoleniowej wydaje się oczywiste, to w przypadku postaci zbliżonych wiekiem jest to bardziej skomplikowane i bardziej subtelne. W rezultacie Mateusz jest w stanie łatwiej się opierać i swobodnie przeciwstawiać postaciom granym przez Lamberta i Kristin.
Przywołujesz także niezgłębiony ból nieprzemijającego żalu.
Jest to rana, która nigdy się nie zagoi, pozostaje otwarta na całe życie. Ale można spróbować ją zabandażować, nieco uspokoić, poprzez większe zaangażowanie. Oddając serce jakiejś pasji, możemy ukoić ból. O tym właśnie mówi Pierre: „Tylko muzyka utrzymuje mnie przy życiu”. Niestety, jego małżeństwo się rozpada i muzyka jest jedyną rzeczą, która nadaje sens jego życiu. Hrabina opowiada o tym, jak Rachmaninow napisał kilka udanych symfonii, potem przeżył mniej szczęśliwy okres swojego życia, z którego udało mu się podnieść i wkrótce napisał niezwykle piękny koncert. Jego muzyka oddaje te wszystkie stany, znajdziemy w niej radość, strach, depresję, różne lęki.
To także bardzo piękna historia miłosna.
Nie wyobrażam sobie filmu bez historii miłosnej. Czułem, że wyzbycie się uprzedzeń jest dzisiaj ważne. Dlatego postanowiłem odwrócić klisze, czyniąc Annę czarnoskórą kobietą o uprzywilejowanym pochodzeniu.
Jak przebiegał casting?
Znalezienie aktora do roli Mateusza było długim procesem. Początkowo chciałem kogoś młodego i prawdziwego pianisty. Spotkaliśmy około pięćdziesięciu młodych mężczyzn w wieku od 25 do 30 lat, którzy grali na pianinie, ale u których nie znalazłem tej wyjątkowej duszy, tego ,,czegoś’’. Dlatego postanowiliśmy zmienić nasze wymagania wiekowe: zainteresowałem się znalezieniem chłopca, który nie był już dzieckiem, ale nie był jeszcze mężczyzną, ponieważ nastolatek jest bardziej wzruszający. Nie znaleźliśmy niestety takiego pianisty, ale kiedy spotkałem Julesa Benchetrita, od razu wiedziałem, że on nadaje się do tej roli znakomicie.
A jak było u niego z grą na pianinie?
Ćwiczył grę na fortepianie przez trzy godziny dziennie, pracując nad wszystkimi utworami z wirtuozką i nauczycielką muzyki Jennifer Fichet. Jules musiał opanować wszystkie gesty i odpowiednio ustawiać dłonie na klawiaturze. Zrobił to cudownie. Kiedy Jennifer obejrzała go na ekranie, roniła łzy ze wzruszenia od początku do końca filmu, bo Jules był całkowicie wiarygodny.
Kristin Scott Thomas i Lambert Wilson grają dwóch pozostałych bohaterów.
Napisałem rolę Hrabiny pod Kristin Scott Thomas i nikogo innego. I miałem szczęście, że szybko zgodziła się zagrać tę rolę. Marzyłem tylko o niej. Długo mieszkałem w Wielkiej Brytanii i uwielbiam zdyscyplinowanie Anglików, to jacy są i co potrafią z siebie dać. Kristin ma ogromną wrażliwość i dokładnie wiedziała, jak zagrać dualność w postaci Hrabiny. Podczas pisania scenariusza myślałem również o Lambercie Wilsonie. Jest bardzo ludzki i jest bardzo utalentowanym aktorem. To, co zrobił na ekranie, zadziwiło mnie. Myślę w szczególności o niezwykłej scenie, w której szepcze do ucha Mateusza, gdy ten gra Liszta. On naprawdę wydaje się pełen emocji, aż po brzegi.
Gdzie robiliście zdjęcia? Film przedstawia architekturę rzadko spotykaną w filmach kręconych w Paryżu i okolicach.
Najczęściej kręciliśmy w Centrum Sztuki Seine Musicale oraz w konserwatorium w Courbevoie. Najbardziej rozpoznawalną lokalizacją jest Seine Musicale, które znajduje się w Boulogne-Billancourt na wyspie Seguin. To niesamowite miejsce: wszystko zostało zaprojektowane w celu uzyskania najlepszej akustyki! Chcieliśmy pokazać inny Paryż i nie być posądzanymi o nadmierny sentymentalizm, gdy kręciliśmy romantyczne sceny przed katedrą Notre Dame lub nad kanałem Saint Martin. Kiedy miałem 18 lat, chodziłem nad kanał Saint Martin, jak wszystkie dzieci w tym wieku. Wszystko, co dotyczy wody lub odbicia wody, jest dość romantyczne. Moim zamiarem było także rozjaśnienie muzyki klasycznej, dlatego towarzyszy ona ujęciom nowoczesnej architektury: połączenie tych dwóch elementów było niezbędne. Wszystko musiało mieć miejsce w lokalizacjach posiadających współczesną architekturę. A koncert finałowy odbył się dla odmiany w zabytkowej sali koncertowej Salle Gaveau, czyli w świątyni muzyki klasycznej.
Jakie były intencje odnośnie końcowych scen?
Pracowaliśmy bardzo intensywnie zanim otrzymałem to, czego szukałem. Szczególnie nad sceną, w której Mateusz biegnie, aby dostać się do Salle Gaveau i nad scenami z Nowego Jorku. Potrzebuję emocji i moim zdaniem nigdy nie ma ich dość – muzyka musi rozdzierać twoją duszę. Dopóki tego nie czuję, nie jestem zadowolony. Muzyka musi cię poruszyć tak bardzo, jak to tylko możliwe. Niektóre sekwencje były wystarczająco mocne nawet bez muzyki, ale napięta nuta zmienia wszystko i bardziej podkreśla emocje. Na tym polega talent naszego młodego i bardzo zdolnego kompozytora, Harry’ego Allouche’a. Na przykład, w końcowej scenie biegu chciałem, aby muzyka najpierw brzmiała spokojnie, miała wolne tempo, a następnie podniosła się i wpadła w szał, gdy Mateusz zaczął biec, gdy wykonuje ten szalony pęd ku swojemu przeznaczeniu. Znalezienie tego rytmu bez zapominania o emocjach koresponduje z moim pisaniem i z moim muzycznym wszechświatem. Muzyka klasyczna porusza nie tylko melomanów. Na pewno wielu z nas słyszało w swoim życiu jakiś utwór muzyki poważnej, który wywoływał sporo emocji.