– Zamysł był taki, by znaleźć plastyczny wyraz na pokazanie nowotworowej choroby głównej bohaterki, czyli Leny – to fragment tekstu o postprodukcji „Chemii”. – Chodziło o to, żeby nie w sposób bezpośredni, tylko alegoryczny przedstawić wnętrze ludzkiego ciała, w którym rozwija się rak – tłumaczy na łamach „Film&TV Kamera” reżyser Bartek Prokopowicz. Animacje powstawały we Francji, więc istotną sprawą była odpowiednia komunikacja oraz wypracowanie wspólnego workflow.
Z ramienia DI Factory zajmował się tym Kamil Rutkowski. – Ponieważ film rejestrowany był anamorficznie na ARRI Alexa, na karcie kamerowej zapisywał się nadmiarowy obszar obrazu. Przygotowałem więc specjalny dokument dla Francuzów, opisujący dokładne obszary działania, tak by nie projektowali i nie wykonywali animacji, która i tak nie wejdzie do filmu – opowiada szef technologii polskiego partnera. To znacznie usprawniło prace na tej międzynarodowej linii.
Po szczegóły odsyłamy do jesiennego numeru pisma – dostępny w Empikach oraz w prenumeracie – kamera@unit.com.pl.
Kadr z filmu "Chemia" – materiały dystrybutora