We wrześniu 2010 roku w łódzkim Se-Ma-Forze odbyły się uroczyste obchody stulecia polskiej animacji lalkowej. Jednym z akcentów rocznicowych spotkań będzie przybliżenie sylwetki Władysława Starewicza. Jego dorobek pozostaje nieznany szerszemu ogółowi, a tymczasem ten Polak uważany jest za pioniera animowanego filmu lalkowego.
Kiedy w styczniu 1912 roku młody reżyser przybył z rodzinnego Kowna do Moskwy, by podpisać umowę z producentem Chanżonkowem, o jego filmach jeszcze nikt nie wiedział. Tymczasem Starewicz od ponad dwóch lat prowadził swoje doświadczenia z wykorzystaniem spreparowanych ciał owadów, w efekcie czego powstał ośmiominutowy filmu pt. „Piękna Lukanida”. Przy realizacji pomagały artyście: żona Anna i córka Irena, a także montażystka Maria Wodzińska, późniejsza kierowniczka działu montażu w wytwórni Chanżonkowa. Ten pierwszy film lalkowy przyniósł Starewiczowi rozgłos i pieniądze, zapowiadając błyskawiczną karierę młodego twórcy.
Władysław Starewicz urodził się 8 sierpnia 1882 roku, w Moskwie. Gdy przeszły artysta miał cztery lata, zmarła jego matka, a dziecko oddano na wychowanie do babki w Kownie. Tam spędził dzieciństwo i młodość, wcześnie zdradzając talenty w dziedzinie malarstwa, rysunku i fotografii. Uprawia karykaturę i zyskuje coraz większą popularność, jako satyryk. Jednak przede wszystkim poznaje otaczającą go przyrodę. Jego główną pasją staje się kolekcjonowanie i preparowanie owadów. Właśnie zamiłowaniu do entomologii zawdzięczał przecież w dużym stopniu swoją karierę.
W czerwcu 1910 roku w Kownie na Litwie w swojej małej, domowej pracowni Starewicz dokonuje oryginalnego eksperymentu. Zafascynowany różnorodnością i bogactwem form owadów postanawia filmować najciekawsze okazy z rodziny żuków jelonków. Swoje doświadczenie opisuje w następujący sposób: „Kiedy próbowałem sfilmować walkę żywych żuków jelonków o samicę, okazało się, że po zapaleniu reflektorów zamierały one w bezruchu. Wpadłem, więc na pomysł, aby uśpić moich rycerzy. Oddzieliłem ich kończyny i rogi od tułowia, potem z powrotem umieściłem je na właściwym miejscu przy pomocy cieniutkich drucików. Tak spreparowane lalki z uśpionych żuków ubrałem w kostiumy, buty z cholewami, dałem do ręki rapiery.”
Walkę samców o siedzącą samicę Starewicz filmował na tle stylizowanej dekoracji, dzieląc ruch na poszczególne fazy i wykonując zdjęcia klatka po klatce.
Autor po obejrzeniu na ekranie wywołanych zdjęć, miał zawołać:
„Ruszają się, ruszają jak żywe! Co za fantastyczne tworzywo, zdolne kreować cuda!”
Premiera filmu odbyła się w Moskwie w 1912 roku. Bohaterami nie byli jednak żywi aktorzy, lecz żuki jelonki występujące na tle średniowiecznych w stylu dekoracji, po raz pierwszy poruszane wg jeszcze mało znanej w świecie metody animacji poklatkowej. Po premierze niektórzy krytycy pisali nawet o tresowanych owadach występujących w filmie.
W Moskwie Starewicz realizuje następny film pt. „Konik Polny i Mrówka”, pierwszą adaptację utworu literackiego, transpozycję znanej bajki Iwana Kryłowa. Artysta sięgnął tym razem do alegorii, ukazując środkami filmu lalkowego tragedię, losów ludzkich.
Premiera filmu odbyła się w 1912 roku w Kopenhadze, a sukces przeszedł wszelkie oczekiwania. Obraz obejrzeli widzowie z Europy i Ameryki. Wykonano rekordową ilość kopii – aż 140 sztuk. Jedną z nich w srebrnym pudełku Chanżonkow ofiarował następcy tronu rosyjskiego Aleksemu Nikołajewiczowi. Sam producent otrzymał złoty pierścień z brylantem, reżyser zaś od producenta medalion ze znakiem wytwórni – rozbuchany Pegaz. Zaraz potem, zimą 1914 Starewicz zwalnia się z Wytwórni.
Przyczyn jest wiele, ale wszystkie one wynikają z jednego pragnienia niezależności twórczej. Jeszcze u Chanżonkowa Starewicz postanawia spróbować swych sił jako reżyser i operator aktorskich filmów fabularnych. Doskonałe opanowanie różnych technik filmowych pozwala na podejmowanie tematów, w których dominują motywy ludowej i bajkowej fantastyki. Adaptuje utwory Mikołaja Gogola – „Straszliwa zemsta”, „Noc przed Bożym Narodzeniem”, „Noc majowa” czy „Seroczyński jarmark”, wszystkie z bajkową scenografią, a także poemat Puszkina „Rusłan i Ludmiła”. Powstają filmy: „Jola”, ekranizacja powieści Jerzego Żuławskiego i „Pan Twardowski” wg powieści Ignacego Kraszewskiego. Talent satyryczny ujawnia podczas realizacji filmu „Caliostro” wg popularnej w tym czasie książki Saliasa „Hrabia Caliostro”.
Po wybuchu I wojny światowej Starewicz kręci wiele parodii obyczajowych oraz kilka grotesek politycznych o antywojennej wymowie. Jedna z nich to „Lilia Belgii” – satyra na wilhelmowskie Niemcy, dokonujące najazdu na Belgię.
W dramatach filmowych Starewicza występowali znani aktorzy rosyjscy tej miary, co Iwan Możuchin, późniejsza gwiazda europejskich ekranów, Olga Gzowska, Zofia Gosławska, a także wielu polskich aktorów – Halina Starska, Krystyna Niewiarowska, Stefan Jaracz, Jan Wiszniewski oraz węgierski aktor Fryderyk Jarossy, późniejsza gwiazda warszawskich kabaretów.
W roku 1919 Starewicz opuszcza Rosję i udaje się do Paryża.
Jak mówi Charles Ford, osobisty przyjaciel artysty:
„Starewicz zamieszkał w Fontene Bois. Wynajął tam willę, w której założył własne studio filmowe, powracając do realizacji swoich ulubionych filmów lalkowych. Publiczność paryska bardzo szybko poznała i pokochała jego twórczość pełną humoru i lekkiej satyry. Swój okres francuski rozpoczyna filmem w stylu „Pięknej Lukanidy”, zatytułowanym „W Szponach Pająka”. Oto przed oczami widzów rozwija się obraz obyczajowego rozkładu wyższych sfer. Bogaty bankier uwodzi piękną, młodą i naiwną aktoreczkę kabaretową. Zabiera ją do swego pałacu… na szczęście zakochany w niej szlachetny młodzieniec staje w obronie kobiety i w ostatniej chwili udaje mu się ją uratować.”
Filmy Starewicza są rozpowszechniane na całym świecie, nie wyłączając Chin, gdzie szczególnym powodzeniem cieszy się kolejna jego bajka „Żaby chcą króla”. Nakręcona w roku 1922 jest udaną satyrą polityczną na ustrój parlamentarny.
Zabawnym filmem z 1923 roku jest satyra na hollywoodzkie mody i obyczaje, animowana parodia westernu pt. „Miłość czarna i biała”. Główne role w tym filmie grają lalki popularnych amerykańskich aktorów. Zakochany Charlie Chaplin rywalizuje z kowbojem Tomem Mixem o względy naiwnej Mary Pickword. Po tej parodii Starewicz wraca znów do swoich ulubionych bajek, nie wypadając przy tym z roli satyryka. Wielki bonzo a „Oczach satyryka” to przecież parodia gry słynnego w owym czasie Iwana Możuchina.
Po sukcesie „Słowiczego Głosu” (za tę produkcję otrzymał złoty medal im. Hugona Rizenfelda dla najlepszego i najbardziej nowatorskiego, nieamerykańskiego filmu animowanego, wyświetlanego w U.S.A) Amerykanie w 1925 roku składają Starewiczowi korzystną ofertę pracy. Artysta jednak stanowczo odmawia: „Ameryka już zna moje plany. Oto recenzje tamtejsze, hymny pochwalne. Mam stamtąd niejedną kuszącą propozycję, ale dobrze mi tutaj, zostaję w Paryżu”.
Międzynarodowe sukcesy nie zadowalają artysty, ciągle pełen jest nowych pomysłów i zamierzeń. Planuje realizację pełnometrażowych filmów animowanych jak „Guliwer”, „Śpiąca Królewna”, „Car Sołtan” i innych. Szkicuje projekty do „Snu Nocy Letniej”. Pracę nad nimi rozpoczął jeszcze w Moskwie w 1916 r.
Próbuje także zainteresować producentów „Stworzeniem Świata”, apokaliptyczną wizją opartą na motywach biblijnych. Udaje mu się jednak zrealizować tylko jeden film pełnometrażowy, „Opowieść o Lisie”, który powstaje na motywach bajki Goethego pt. „Lis Przechera”. Nie od razu Starewicz znajduje producenta gotowego sfinansować udźwiękowienie i coraz częściej zaczyna brakować mu pieniędzy. Dla zarobku więc, z udziałem lalek z tego filmu, kręci krótkie bajki wg La Fonteina „Lew i Mucha” i „Lew Starzeje Się” oraz całą serię filmów z malutkim pieskiem Fetichem, maskotką, wierząc ciągle w zmianę losu. Wreszcie po siedmiu latach nieustannych zabiegów gotowy obraz wykupuje niemiecka wytwórnia filmowa „UFA” i udźwiękowia go. 28 kwietnia 1937 r. odbywa się w Berlinie uroczysta premiera z udziałem Starewicza.
Mówi Charles Ford: „Krążyły plotki, że Starewicz nie jest Polakiem. On zawsze był Polakiem. Tylko wybuch wojny w 1939 r. uniemożliwił mu powrót do kraju, do Warszawy. Kilka miesięcy przed wybuchem wojny, producent pan Stefan Katelbach podpisał z nim kontrakt na realizację filmu pt. „Pani Twardowska”, na podstawie poematu A. Mickiewicza.”
Walka o realizację wymarzonych filmów nie ustaje. Starewicz eksperymentuje, próbuje nowych wynalazków. Lansuje filmy i obrazki stereoskopowe, doskonali swoją technikę filmową, pracuje nad nowoczesną konstrukcją lalki. Już w szkicach projektu przewiduje mimikę i ruch swoich bohaterów, rzeźbiąc setki mini główek lub używając plastycznych masek (dla lalki grającej pierwszoplanową rolę, potrzeba ich aż 1500). Lalki, które wykonuje i ubiera córka Irena używając takich materiałów jak drut, ołów, drewno, korek, ircha, gaza, jedwab, skóra, masa plastyczna, stają się doskonałością w swoim rodzaju.
W latach 1949 – 1958 we Francji realizuje jeszcze kilka filmów dla dzieci. Pierwszym z nich jest „Zanzabelle w Paryżu” wg scenariusza napisanego z córką Ireną. Zarówno ten film jak i następne: „Kwiat paproci”, „Świergotka”, „Niedziela w Szczebiotkowie” czy „Północna karuzela” przysparzają autorowi kolejnych międzynarodowych nagród. Dochody jednak spadają, a ostatnia próba zrealizowania „Snu Nocy Letniej” kończy się niepowodzeniem.
Władysław Starewicz umiera w biedzie 30 stycznia 1965 r.
Zostaje pochowany na koszt gminy w Fontenay Sous Bois.
Zbigniew Żmudzki
Tekst ukazał się w nr 1/2010 Studio Kamera